piątek, 6 września 2013

6: Kobiecie zawsze dużo czasu zajmuje przygotowanie się do wyjścia. Szczegolnie tej zakochanej.

-Mamusiu! Mamo!
                Mała dziewczynka szturchała Agnieszkę w ramię wywołując u niej ogromny ból. Kobieta leniwie otworzyła oczy i spojrzała na swoją odkrytą nogę. Zazwyczaj do snu miała ubrane spodnie.
-Tatuś mówi, że pojedziemy do wesołego miasteczka! Tylko miałam ciebie obudzić i mamy zjeść śniadanie.
-Zaraz będę.
-Już! Wstawaj!
                Krzyknęła rozanielona czterolatka. Płaczek zmieniła pozycję z leżącej na siedzącą i krótki „już się ubieram”, pożegnała córkę, która wybiegła z sypialni blondynki. Płaczek usiadła na łóżku przypominając sobie urywki z minionego wieczoru. Zapach perfum Kurka tak blisko niej, pocałunek, ciuchy po kolei zdejmowane w drodze do łóżka i… Dziewczyna nie pamiętała żadnego szczegółu. Nie była jednak naga, chociaż nie miała na sobie ulubionych do spania fioletowych, luźnych spodni, to górną część jej ciała zakrywała koszulka, którą poprzedniego dnia miał na sobie siatkarz.
-Miałaś się przygotowywać!
                Z pretensją w głosie rzucili w stronę kobiety, stojąc w drzwiach sypialni. Agnieszka spojrzała na nich z rozbawieniem, dopiero teraz zauważając, że Madzia może nie jest z wyglądu kopią taty, ale odziedziczyła po nim gesty, mimikę.
-Możesz iść się pobawić, bo zanim mamusia się wygrzebie!
                Westchnął teatralnie, kręcąc przy tym zabawnie głową. Płaczek już dawno nie widziała go tak zadowolonego, co tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że poprzedniej nocy wylądowali ze sobą w łóżku. I wcale nie leżeli grzecznie obok siebie, tak jak w tym momencie, bowiem siatkarz opadł na mebel ciągle przyglądając się młodej matce.
-Mógłbyś wyjść?
-Po co?
                Rzucił całując ją przy tym w szyję. Aga gwałtownie się odsunęła. Nie wiedziała jak powinna się zachować w obliczu nocy spędzonej z Bartkiem.
-Co my zrobiliśmy?
                Spytała szeptem. Wpatrywała się w swoje dłonie i kolejny raz próbowała coś sobie przypomnieć. Bartek wbił w nią spojrzenie i dotknął delikatnie złączonych na pościeli palców.
-Żałujesz?
                Zastanowiła się chwilę. Gdyby miała powiedzieć czy żałuje względem siebie, to pewnie powiedziałaby, że nie. Jednak ciągle pozostawała jej córka i uczucia, a właściwie ich brak ze strony Bartosza.
-Tak. Nie! Nie wiem. Skąd mam wiedzieć?
-Kocham cię.
                Agnieszce momentalnie oczy poszerzyły się i zaszkliły. Czekała na to, przez blisko pięć lat. Czekała  na moment, w którym to usłyszy, kiedy nie będzie już narzeczonej Bartka.
-Bartek?
-Myślałem, że wiesz. Kocham cię. Gdybym cię nie kochał, to by mnie tu nie było. Mam wspaniałą córkę, którą kocham, ale gdybym nic do ciebie nie czuł, to pewnie skończyłoby się na ograniczeniu kontaktu do rozmów telefonicznych, czy przelotnych spotkaniach, a nie na każdej możliwej chwili spędzonej z wami!    
                Ujął twarz blondynki w dłonie i starł spływające po jej policzkach potoki łez. Była szczęśliwa, co do tego nie miał żadnych wątpliwości. Widział to, po iskierkach towarzyszących, przepełnionymi łzami czekoladowymi tęczówkami. Widział, jak spoglądała na niego z miłością.
-Nie znoszę, kiedy cierpisz. Nienawidzę się za to, że ciebie krzywdę, że nie umiem okazywać uczuć. Za to, że teraz też pieprze bez sensu. Nie umiem inaczej! Przepraszam!


*

Następny 8.09


4 komentarze:

  1. No proszę! Bartosz pokazał, że jednak coś tam, coś tam w portkach jednak ma:). Jak nie znosze Kurka tak bardzo życzę im szczęścia w tym opowiadaniu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. O jaaa.... Nareszcie to powiedział. Nieźle się naczekała na te dwa słowa. 5lat to dużo czasu, w końcu Kurek postanowił jej powiedzieć. Cieszę się bardzo :) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie!!! czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń