-Mamusiu! Mamo!
Mała
dziewczynka szturchała Agnieszkę w ramię wywołując u niej ogromny ból. Kobieta
leniwie otworzyła oczy i spojrzała na swoją odkrytą nogę. Zazwyczaj do snu
miała ubrane spodnie.
-Tatuś mówi, że pojedziemy do wesołego miasteczka! Tylko
miałam ciebie obudzić i mamy zjeść śniadanie.
-Zaraz będę.
-Już! Wstawaj!
Krzyknęła
rozanielona czterolatka. Płaczek zmieniła pozycję z leżącej na siedzącą i
krótki „już się ubieram”, pożegnała córkę, która wybiegła z sypialni blondynki.
Płaczek usiadła na łóżku przypominając sobie urywki z minionego wieczoru.
Zapach perfum Kurka tak blisko niej, pocałunek, ciuchy po kolei zdejmowane w
drodze do łóżka i… Dziewczyna nie pamiętała żadnego szczegółu. Nie była jednak
naga, chociaż nie miała na sobie ulubionych do spania fioletowych, luźnych spodni,
to górną część jej ciała zakrywała koszulka, którą poprzedniego dnia miał na
sobie siatkarz.
-Miałaś się przygotowywać!
Z
pretensją w głosie rzucili w stronę kobiety, stojąc w drzwiach sypialni.
Agnieszka spojrzała na nich z rozbawieniem, dopiero teraz zauważając, że Madzia
może nie jest z wyglądu kopią taty, ale odziedziczyła po nim gesty, mimikę.
-Możesz iść się pobawić, bo zanim mamusia się wygrzebie!
Westchnął
teatralnie, kręcąc przy tym zabawnie głową. Płaczek już dawno nie widziała go
tak zadowolonego, co tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że poprzedniej nocy
wylądowali ze sobą w łóżku. I wcale nie leżeli grzecznie obok siebie, tak jak w
tym momencie, bowiem siatkarz opadł na mebel ciągle przyglądając się młodej
matce.
-Mógłbyś wyjść?
-Po co?
Rzucił
całując ją przy tym w szyję. Aga gwałtownie się odsunęła. Nie wiedziała jak
powinna się zachować w obliczu nocy spędzonej z Bartkiem.
-Co my zrobiliśmy?
Spytała
szeptem. Wpatrywała się w swoje dłonie i kolejny raz próbowała coś sobie
przypomnieć. Bartek wbił w nią spojrzenie i dotknął delikatnie złączonych na
pościeli palców.
-Żałujesz?
Zastanowiła
się chwilę. Gdyby miała powiedzieć czy żałuje względem siebie, to pewnie
powiedziałaby, że nie. Jednak ciągle pozostawała jej córka i uczucia, a
właściwie ich brak ze strony Bartosza.
-Tak. Nie! Nie wiem. Skąd mam wiedzieć?
-Kocham cię.
Agnieszce
momentalnie oczy poszerzyły się i zaszkliły. Czekała na to, przez blisko pięć
lat. Czekała na moment, w którym to
usłyszy, kiedy nie będzie już narzeczonej Bartka.
-Bartek?
-Myślałem, że wiesz. Kocham cię. Gdybym cię nie kochał, to
by mnie tu nie było. Mam wspaniałą córkę, którą kocham, ale gdybym nic do
ciebie nie czuł, to pewnie skończyłoby się na ograniczeniu kontaktu do rozmów
telefonicznych, czy przelotnych spotkaniach, a nie na każdej możliwej chwili
spędzonej z wami!
Ujął
twarz blondynki w dłonie i starł spływające po jej policzkach potoki łez. Była
szczęśliwa, co do tego nie miał żadnych wątpliwości. Widział to, po iskierkach
towarzyszących, przepełnionymi łzami czekoladowymi tęczówkami. Widział, jak
spoglądała na niego z miłością.
-Nie znoszę, kiedy cierpisz. Nienawidzę się za to, że ciebie
krzywdę, że nie umiem okazywać uczuć. Za to, że teraz też pieprze bez sensu.
Nie umiem inaczej! Przepraszam!
*
Następny 8.09
No proszę! Bartosz pokazał, że jednak coś tam, coś tam w portkach jednak ma:). Jak nie znosze Kurka tak bardzo życzę im szczęścia w tym opowiadaniu:)
OdpowiedzUsuńO jaaa.... Nareszcie to powiedział. Nieźle się naczekała na te dwa słowa. 5lat to dużo czasu, w końcu Kurek postanowił jej powiedzieć. Cieszę się bardzo :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńUwielbiamm !!!
OdpowiedzUsuńBoskie!!! czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń