Płaczek delektowała się słonecznymi promieniami podczas kiedy Bartosz
układał babki z piasku z Madzią siedząc na jednym z rzeszowskich placów zabaw.
Agnieszka z szerokim uśmiechem na twarzy obserwowała swoje dwa szczęścia.
Bartek już dawno nie był tak szczęśliwy jak podczas tego weekendu. Chociaż
jeszcze nie zdążył odpocząć po podróży, to w tym momencie miał do wykonania
najprzyjemniejszą pracę na świecie, ponieważ taka właśnie była opieka nad
córką. Wiedział jednak, że czekają na niego dwie ciężkie rozmowy. Pierwsza
dotyczyła prezentów, o które pretensje miała młoda matka, a druga stanowiła o
ich wspólnym życiu. I tak naprawdę Kurek nie wiedział czego może się
spodziewać.
-Co śliczna, idziemy do domu?
Spojrzał
na rozanielone oczy czterolatki. Mała zaprzeczyła główką, a Bartek zaśmiał się
pod nosem z jej reakcji.
-A może tatuś trochę odpocząć? Pobawisz się sama chwilkę?
Kolejny raz pokiwała główką, ale tym razem twierdząco. Kurek zmaterializował
się zaraz przy Agnieszce, która chciała zmienić go przy opiece. Ten jednak
pociągnął ją za rękę i wymownie spojrzał w jej brązowe oczy. Płaczek usiadła
tylko. Kiedy jednak ręka Bartka objęła
jej ramie jej źrenice poszerzyły się. Spojrzała na niego zaskoczona, a on
szeroko uśmiechnął się i cmoknął ją w czoło. Myślał, że Agnieszka coś zrozumie,
może nawet sama przyzna się do miłości. Agnieszka jednak miała trochę inne
zdanie. Myślała, że być może Bartek chcę pokazać światu, że wcale nie jest
samotny i do wzięcia, aby skutecznie odstraszyć fanki zalecające się do niego.
Nie miała jednak zamiaru odpychać jego ręki, ponieważ bardzo podobało jej się
to. Jego dotyk był dla niej lekiem na całe zło.
-To kiedy się do mnie wprowadzacie?
-Bartek…
Jęknęła. Kolejny raz mają omawiać wyjazd do Jastrzębia, gdzie następne
dwa sezony miał spędzić przyjmujący. Dla
Agnieszki to rozwiązanie nie było komfortowe. Musiałaby od nowa szukać pracy.
Poza tym nie widziała potrzeby wprowadzenia się do Bartka.
-Wiesz, że kiedy tylko będziesz chciał możesz zabrać małą do
siebie na weekend. I kiedy tylko zaczną się ferie zimowe, a nawet kiedy
będziesz chciał w przerwach w sezonie.
-Ale ja chcę być blisko…
-Mała przecież jest zawsze blisko. Dużo rozmawiacie.
I
kolejna blokada. Kurek chciał powiedzieć, że nie chodzi tylko o Madzie, chciał
powiedzieć jak bardzo ją kocha. Kolejny raz jednak Agnieszka skutecznie
ograniczyła temat do dziecka. Zabolał ją jednak brak jakiegokolwiek sprzeciwu
ze strony Bartka. Młody ojciec powinien zaoponować. Znowu tego nie zrobił. Po
policzku Agnieszki spłynęła jednak łza. Miała nadzieję, że Bartek jej nie
zauważy. Oczywiście siatkarz widział spływającą po jej twarzy krople i
cholernie mocno zabolało go to, że ją rani. Chciał już coś powiedzieć, kiedy
obok zmaterializowała się Magda wskakując ojcu na kolana.
-Tatuś, a pójdziemy na lody?
-Lody? Aga?
-Lody osłabiają nogi.
-Mamo!
-Co mamo? Jak cie tata zabierze, to czemu nie?
Uśmiechnęła
się krzywo. Bartek widząc grymas na twarzy blondynki chciał ją przytulić. Bez
zbędnego mówienia, podczas którego mógłby znowu palnąć jakąś bzdurę, która
tylko bardziej skomplikowałaby ich relacje. Mała jednak pociągała go za rękę w
stronę oddalonej o blisko trzysta metrów budki.
-A po lodach idziemy do domu.
Zarządził
siatkarz, na co Magda zawtórowała mu, kiedy owiał ją chłodny letni wiaterek.
*
Aga wszystko utrudnia, Bartek jest do niczego.
Jacy oni są siebie warci!
następny: 4.09
następny: 4.09
Dwa matołki i tyle:). Jeśli wreszcie jakoś się dogadają, to i tak muszą się potem nauczyć rozmawiać szczerze i od serca, bo właśnie na tym polega dbanie o związek:)
OdpowiedzUsuńtak czytam i czekam tylko, aż któreś z nich wybuchnie, wyrzuci z siebie wszystko i określi jasno i otwarcie co czuje
OdpowiedzUsuńnan xD